Przemierzyliśmy prawie 30 km na nogach (kto by płacił za komunikację miejską) poszukując ciekawych inspiracji muzycznych. Czy nam się udało? Sami się przekonacie, jak już zmontuję materiał z naszej podróży... ! : )
Tymczasem jadąc samochodem na spotkanie z orkiestratorami oratorium, natrafiłem na klasykę gatunku. Mistrza klawiszy, kabelków, starych radzieckich maszyn, pirotechniki i genialnego wręcz wyczucia na melodie. W 2005 roku dał wspaniały koncert w Stoczni w Gdańsku na 25-lecie Solidarności. Za zagranie wziął ponad milion euro. Szczęka na podłodze. Zacząłem się wykłócać, dlaczego inwestuje się takie pieniądze w zagranicznych artystów. Oczywiście musiał minąć pewien czas i sięgnąłem do muzyki tego twórcy... Złego słowa już nie powiem. Mistrz, geniusz, fantastyczny!!! Kiedyś znany, dziś trochę zapomniany dla naszego pokolenia.
Oczywiście chodzi o Jean Michela Jarre'a. Nie trzeba go chyba przedstawiać bardziej.
Piszę o nim z dwóch powodów. Otóż, po pierwsze, sam dopiero go odkrywam, a po drugie - dzisiaj trochę schodzi z afiszy, przez co nie należy do takiego oczywistego mainstreamu, a stanowi niezwykle emocjonalny materiał (głównie pod względem melodii) oraz tego jak tę samą melodię powtarzaną wielokrotnie sprzedać, podsycając zainteresowanie słuchacza. I w końcu po... trzecie: niesamowita wersja jego utworu - Rendez-vous II, rozpisana na orkiestrę symfoniczną w wykonaniu The City of Prague Philharmonic Orchestra, znanej z rejestracji muzyki filmowej, tym razem pod batutą Nic Raine (autor m. in. tematu bondowskich filmów).
Niezwykłe połączenie pełnej symfoniki z elektroniką. Mistrzostwo jednym słowem.
Sami oceńcie!
Jean Michela Jarre'a znam, lubię, podziwiam - muzyka mojego pokolenia ;), choć dawno po nią nie sięgałam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Autorowi za przypomnienie, a zwłaszcza za tę urzekającą wersję.
Dlatego właśnie lubię tu zaglądać - zawsze nowe odkrycie!