czwartek, 11 grudnia 2014

Od czego zacząć...

Gdybym chciał zacząć od rzeczy najpopularniejszych, bez wątpienia poszłaby składanka utworów Florence albo Deep Purple, tudzież Stinga. Jednak tę muzykę wszyscy świetnie znają i nie o to chodzi, żeby bić pianę i licytować się z kolejnymi kanałami na YT ile kto ma wyświetleń tego samego utworu. W związku z tym, wszystkich fanów w/w twórców lub formacji - przepraszam.
Patrząc na kryteria, które przyjąłem sobie przy zakładaniu tego bloga najpopularniejszy mógłby być... (całkowicie przykładowo) Ennio Morricone. O nim jeszcze będzie, jednak dziś jako przykład naprawde dobrej muzyki chciałbym pokazać "Besame mucho".

Jest to stara pieśń meksykańska autorstwa Consuelo Velázquez z 1940 roku. Przepiękna opowieść o oczekiwaniu na pierwszy pocałunek. Tak, tak... romantyczne, ale posłuchajcie wersji niesamowitej Cesarii Evora z Republiki Zielonego Przylądka. Miała dziwny zwyczaj występować boso...

Istnieją oczywiście wersje polskie tego utworu w wykonaniu m. in. Ireny Santor, jednak hiszpański  pozostanie... hiszpańskim.
Pozwolę sobie jeszcze przedstawić ten sam utwór jednak w wykonaniu Laury Engel. akompaniuje wspaniała Johann Strauss Orchestra pod kierownictwem Andre Rieu. O nim jeszcze dużo kiedyś. To wykonanie cechuje niezwykła, zaraźliwa wręcz emocjonalność i wielokrotne kliknięcia 'replay'. Co Wy na to?




3 komentarze:

  1. Nie powinieneś zacząć od orginału??

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście znany mi jest sam oryginał Consuelo Velazquez, jednak przy zestawieniu z Cesaria Evora zwycięża ta druga: klasą, energią, opowieścią... Nierzadko się zdarza, że "przeróbka" oryginału jest bardziej przekonująca. Oczywiście to subiektywne odczucie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj w świecie blogowym:) Świetny pomysł:) Czekam na kolejne wpisy:)
    A Cesaria Evora śpiewała pięknie...

    OdpowiedzUsuń