niedziela, 14 grudnia 2014

Bard Angelo

jak się okazuje: nie tylko gwiazdy rocka czy inne 18-latki z tatuażami mogą stać się punktami na światowej mapie sceny muzycznej. Nawet utwory, w których brzmią więcej niż 3 akordy, jest znikoma ilość przekleństw oraz pewien intelektualny ładunek zawarty w tekście mogą być hitami na scalę, może nie Jacksona ale na pewno większości samozwańczych gwiazd, na których koncerty przychodzą już legendarne pierwsze rzędy.
Otóż spotkałem się niedawno z twórczością Angela Branduardiego. Nasze poznanie nastąpiło po tym, jak w Fundacji padła propozycja zaszczepienia na polskim gruncie  pewnego świetnego włoskiego tekściarza i piosenkarza. Wrzuciłem więc jego nazwisko w Powszechnie Znaną Przeglądarkę i wyskoczył mi wysoki Pan z bujną czupryną i gitarą lub skrzypcami w ręku. Pomyślałem: kolejny ogniskowy grajek, który napisał kilka tekstów w liceum i nauczył się kilku akordów. Jakież było moje zdziwienie gdy wsłuchałem się w jego utwory.
Niesamowite oddanie każdej nucie sprawia, że nad sceną (lub nad głośnikiem) unosi się duch melodii. Jest to dziwny rodzaj muzyki. Można się zastanawiać, ze to coś między naszym Kaczmarskim, czeskim Nohavicą a francuskim Aznavourem. Warto po prostu uznać Branduardiego za Branduardiego i dać mu szansę.
Angelo Branduardi urodził się w 1950 roku. Kształcił się na klasycznego skrzypka, choć szybko oddał się kompozycji. Razem z małżonką piszą teksty, które potem Angelo ubiera w melodie, jak sam określa, folkowe i folkowo-rockowe. Dziś jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych piosenkarzy we Francji, we Włoszech, w Szwajcarii i w Niemczech.
Myślicie, że przyjmie się u nas jego twórczość?
Tutaj piosenka 'Si puo fare':


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz